Do naszej redakcji trafił Ford Transit Connect drugiej generacji. Model ten produkowany jest od 2013, więc można powiedzieć, że to konstrukcja sprawdzona.
Nazwy kombiwanów i dostawczaków do Forda wymagają chwilę zastanowienia, aby połapać się co i jak. Transit to gama samochodów dostawczych i ciężarowych natomiast Connect to oznaczenie linii modelowej, której bezpośrednią konkurencją jest np. Caddy, Kangoo czy Berlingo.
To nie jest zwykły dostawczak ale lifesylowa przeszklona, pięcioosobowa, stylizowana na crossovera wersja Active, z długim rozstawem osi, podwyższonym zawieszeniem i dwu skrzydłowymi dziwami z tyłu.
Wersja Active została wprowadzona w sierpniu 2020 roku, w Fordzie Transit/Tourneo Connect zarówno w odmianie podstawowej jak i wydłużonej Grand. Zyskała ona plastikowe nakładki na zderzaki i progi, srebrne listwy i relingi dachowe, a także bogatsze wyposażenie standardowe.
17-calowe alufelgi, dużo ładniejsze kolory nadwozia oraz podwyższony prześwit. Active, w porównaniu do zwykłego Connecta, ma z przodu zawieszenie podwyższone aż o 9cm, z tyłu wystarczyło podnieść go dwa i pół. Mały transit powstał na płycie podłogowej wykorzystywanej do budowy Focusa czy C-Max’a, więc jak przystało na tradycję Forda, prowadzi się bardzo dobrze.
Wnętrze i układ deski rozdzielczej to również stara szkoła i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Mamy analogowe, bardzo czytelne zegary, jest nawet analogowy wskaźnik temperatury płynu chłodniczego. Chciało by się powiedzieć i komu to przeszkadzało. Oczywiście jest trochę nowoczesności ponieważ pomiędzy zegarami zainstalowano cyfrowy wyświetlacz obsługiwany z wielofunkcyjnej, regulowanej kierownicy.
W centralnym miejscu z deski rozdzielczej wystaje mały tablet, systemu info-rozrywki Ford SYNC, w którym znajdziemy nawigację. Android Auto i Apple Car play są standardem. Poniżej zainstalowano panel sterowania radiem oraz klimatyzacją. Wszystko jest analogowe, są pokrętła i fizyczne guziczki. Taka mała rzecz a cieszy.
Nadwozie tego kombivana w wersji Grand ma długość 482 centymetrów, to naprawdę kawał wozu i kawał przestrzeni.
Rozstaw osi ponad trzech metrów powoduje, że w drugim rzędzie siedzeń siedzi się po królewsku. Connect ma po obu stronach nadwozia odsuwane wielkie drzwi. Żaden SUV nie da Wam takiego dostępu do dziecięcych fotelików, jaki dają combivany.
Tylne siedzenia oczywiście się składają, prawie płasko w podłogę. Wersja Connect ma homologację N1. Inaczej ciężko było by go sprzedawać w Europie z silnikiem Diesla. Do wyboru jest tylko jeden silnik, 100 konny turbodiesel o pojemności półtora litra. Wybrać można za to 6 biegowy manual albo 8 biegowy automat.
Samochód wyposażony jest w łatwo przesuwaną, dzieloną w poziomie kratę, chroniąca pasażerów przed luźno brykającym bagażem. A jaki jest bagażnik? Ogromny, spokojnie zmieścisz tam europaletę, a przy złożonych siedzeniach nawet dwie. W zależności od konfiguracji wnętrze ma pojemność od 1500 do lekko ponad 2700 litrów. Miałem okazję odwozić małą ekipę teatralną po spektaklu wraz z elementami scenografii. Zmieściła się scenografia i ekipa.
Po rozłożeniu siedzeń powstaje kubatura, w której można zainstalować kempingowego boxa, z lodówką, szufladami i składanym łóżkiem. Jedną z zalet combivanów jest wysoko poprowadzona lina dachu. Przy indywidualnej zabudowie meblowej, można zorganizować nawet małą jadalnię wyposażoną w stolik.
Amerykańska Ursa Minor jako pierwsza firma stworzyła dedykowany dach namiotowy do Forda Transita Connecta o czym wspominałem w innym materiale. Myślę, że import z USA dachu Pop-Top w tych czasach nie jest dużym problemem a i na europejskim rynku znajdziemy masę akcesoriów do tego modelu.
Pamiętajcie, że aby wygodnie podróżować combivanem w cztery osoby wystarczy trochę inwencji a zainstalowanie na samochodzie namiotu dachowego, lodówki, markizy albo przedsionka wyjdzie taniej niż zakup wielkiego białego kampera.